Strony
▼
środa, 12 listopada 2003
Editorial & Opinion Talk #2763.19
Editorial & Opinion Talk #2763.19: "Mr. Sikorski appears to be very concern about free movement of people, maybe he should press the government of Poland to remove the obstacles it has put in it's law that prevents the Polish citizens abroad from visiting their families in Poland and also comply with the EU requirements. I've read the last report and it seems that Poland is waaay behind. If they can't meet the EU requirements how they expect to meet ours? No visa-free entry for you!!! "
poniedziałek, 10 listopada 2003
Editorial & Opinion Talk #2763.14
Editorial & Opinion Talk #2763.14
GREATPOUPON wrote:
>>That's interesting, what you are saying about the citizenship. Let me ask you a question, if you are not allowed to leave Poland until you get the polish passport and you finally get it, then you would need US visa in that passport to be able to board a plane, no? It wouldn't make any sense to have a passport just to be able to leave Poland if you in reality doesn't live there, would it?<<
You're right about that. It completely doesn't make any sense at all, but that's what the Polish government requires from Polish-Americans. One has to have a Polish passport in order to depart Poland. That's it!
Problem with visas has been "solved" by requiring to produce -- attention, drum roll please: an American passport! :) BTW there are exit border passport checkpoints on the airports with soldier-like uniformed personnel called Border Guards. Now, Polish-Americans absolutely can't use the American passport for identification purposes while in Poland because of the current Polish government regulations. But at the border checkpoint they are required to produce both, Polish and American passport. I guess at the Polish border the Polish law doesn't apply, or something like that.
And again, maybe Mr. Sikorski would like to step in and explain the "logic" behind this scheme? We know, Mr. Sikorski, that you are reading these postings. So, tell us, why did you come up with the idea of harassing Polish-Americans wanting to visit sick mother or lay flowers on the graves of relatives? WE ARE WAITING FOR YOUR ANSWER!
GREATPOUPON wrote:
>>That's interesting, what you are saying about the citizenship. Let me ask you a question, if you are not allowed to leave Poland until you get the polish passport and you finally get it, then you would need US visa in that passport to be able to board a plane, no? It wouldn't make any sense to have a passport just to be able to leave Poland if you in reality doesn't live there, would it?<<
You're right about that. It completely doesn't make any sense at all, but that's what the Polish government requires from Polish-Americans. One has to have a Polish passport in order to depart Poland. That's it!
Problem with visas has been "solved" by requiring to produce -- attention, drum roll please: an American passport! :) BTW there are exit border passport checkpoints on the airports with soldier-like uniformed personnel called Border Guards. Now, Polish-Americans absolutely can't use the American passport for identification purposes while in Poland because of the current Polish government regulations. But at the border checkpoint they are required to produce both, Polish and American passport. I guess at the Polish border the Polish law doesn't apply, or something like that.
And again, maybe Mr. Sikorski would like to step in and explain the "logic" behind this scheme? We know, Mr. Sikorski, that you are reading these postings. So, tell us, why did you come up with the idea of harassing Polish-Americans wanting to visit sick mother or lay flowers on the graves of relatives? WE ARE WAITING FOR YOUR ANSWER!
niedziela, 9 listopada 2003
piątek, 27 czerwca 2003
Polski WEB w Detroit-Paszporty
W pułapce paszportowej c.d.: "26 Czerwiec, 2003
Robert Jaworski - rozmowa z Konsulem...
Dzis po poludniu, jeszcze zanim otrzymalismy wspaniala wiadomosc, ze Rafal Weiss dostal polski paszport, przeprowadzilem w tej sprawie telefoniczna rozmowe z dr Tadeuszem Zylinskim - Konsulem Generalnym RP w Australii. Wyjasnia ona wiele kwestii zwiazanych z tzw. "pulapka paszportowa". Oto jej skrot ...
Robert Jaworski - rozmowa z Konsulem...
Dzis po poludniu, jeszcze zanim otrzymalismy wspaniala wiadomosc, ze Rafal Weiss dostal polski paszport, przeprowadzilem w tej sprawie telefoniczna rozmowe z dr Tadeuszem Zylinskim - Konsulem Generalnym RP w Australii. Wyjasnia ona wiele kwestii zwiazanych z tzw. "pulapka paszportowa". Oto jej skrot ...
czwartek, 26 czerwca 2003
Wlos sie na plecach jezy ze zlosci i strachu przed idiotyzmem i absurdem polskich przepisow.
CyberExpress: "RW: Składając wniosek o wizę prosiłem o miesiąc i dziesięć dni. To po pierwsze. Wbito mi w paszport wizę tylko na dziesięć dni informując, że w Polsce mi przedłużą. Dopiero teraz, w tym cyrku dowiedziałem się co jest grane. Ja tego nie popuszczę. Ktos musi za to odpowiedzieć. Słuchaj, we wniosku o wizę wpisujesz czy masz podwójne obywatelstwo. Wpisałem polskie i australijskie i już na tej podstawie, w myśl tego kretyńskiego prawa nie wolno im wstawić wizy tylko muszą ci kazać wyrobić polski paszport!"
wtorek, 24 czerwca 2003
W pułapce paszportowej, czyli szantaż władz RP
CyberExpress: "Wiem, ze w tym momencie Czytelnicy z Polski nie wierza w ani jedno slowo tu napisane, bo w taki absurd trudno uwierzyc. Oni po prostu nic o tym nie wiedza, bo w Polsce nikt o tym nie mowi. A ci nieliczni, ktorzy o tym wiedza, zakladaja od reki, ze ustawa ta chroni Polske przed rzekomymi machlojami majatkowymi itp. 'podwojnych obywateli' (czytaj: cwaniakow, ktorzy uzywaja podwojnego obywatelstwa aby ulatwic sobie robienie brudnych interesow w Polsce) - bo tak wlasnie uzasadniano powody wprowadzenia tej idiotycznej i dyskryminacyjnej ustawy.
Ale wierzcie mi kochani - to jak najbardziej prawda! Tak wlasnie Wasz rzad, ktory oficjalnie trabi o pojednaniu z Polonia i poglebieniu wspolpracy, traktuje swych Rodakow oraz innych turystow, ktorzy niekoniecznie czuja sie rodakami."
Ale wierzcie mi kochani - to jak najbardziej prawda! Tak wlasnie Wasz rzad, ktory oficjalnie trabi o pojednaniu z Polonia i poglebieniu wspolpracy, traktuje swych Rodakow oraz innych turystow, ktorzy niekoniecznie czuja sie rodakami."
środa, 19 marca 2003
Mon cher Pedro
Emigrantów wkurza kilka rzeczy u rodaków z kraju:
"Mon cher Pedro,
Emigrantów wkurza kilka rzeczy u rodaków z kraju w związku ze sprawą wiz:
1. Postawa roszczeniowa:
Że wjazd bez wiz się Polakom należy (za odsiecz wiedeńską, za Solidarność, za opokę, przedmurze, papieża etc.), więc inne kraje mają go dawać bez gadania, bo się należy i już. Tymczasem inne kraje tak pojmują swoja suwerenność, że uważają, że to ich władze bedą decydować o tym, co się komu na ich granicach należy, a nie sami zainteresowani. Wy zresztą robicie dokładnie to samo, na swoich granicach z Rosją, Białorusią i Ukrainą, dla których właśnie wprowadzacie wizy.
2. Brak zrozumienia pojęcia praworządności :
W niektórych krajach (USA) kryteria wjazdu bezwizowego określa ustawa, w niektórych (Australia, Kanada), akty prawne niższego rzędu, ale zawsze wydawane w zgodzie z pewną generalną polityką państwa w tej sprawie. W obu wypadkach są do tego przywiązane określone kryteria, które kraj pragnący uzyskać prawo wjazdu bezwizowego dla swoich obywateli MUSI spełnić.
Na przykład, prawo USA wymaga, by liczba decyzji odmownych na podania o wizę składane przez obywateli kraju-kandydata do Visa Waiver Program (VWP) nie przekraczała 3%, a w przeciwnym razie nie można nawet rozpocząć negocjacji na temat wejścia do tego programu. Odmowę wizy amerykańskiej dostaje obecnie około
37% polskich petentów. Dopóki w Polsce nie przestaną składać podań o wizę USA menele, którzy nie mają na nią żadnych szans - nie ma zmiłuj.
Tymczasem Polacy są nawykli do tego, że państwo przestrzega, albo nie przestrzega, własnego prawa - jak mu wygodnie. A jak prawo jest bardzo niewygodne, to prezydent albo premier tupie nogą i to niewygodne prawo znika. W dodatku, Polacy myślą, że tak jest wszędzie. Polacy oczekują w związku z tym nadzwyczajnego traktowania, ulg i przywilejów, bo uważają, na nie wiadomo jakiej podstawie, że wszystko można załatwić "pod stołem", zatem te ulgi i przywileje też.
Polscy emigranci zaś między innymi po to wyemigrowali, żeby przestać kręcić, lawirować, mataczyć i "załatwiać", żeby już więcej nie mieszkać w kraju nieskończenie elastycznego bezprawia, w którym nie ma rzeczy niemożliwych.
Dlatego emigranci generalnie są niechętni załatwianiu czegokolwiek po znajomości czy "pod stołem" i popierają pryncypialne stanowisko swoich (znaczy, zachodnich) rządów, kiedy te mówią polskiej dyplomacji, że na obecnym etapie Polska nie spełnia kryteriów wjazdu bezwizowego; a jak spełni, to wtedy się zobaczy.
3. Kwestia konkurencji ekonomicznej.
Konkurencyjność ekonomiczna nowo przybyłych w stosunku do "zasiedziałych" emigrantów, mających obywatelstwo kraju osiedlenia, co najmniej kilkanaście lat zamieszkania i doświadczenia zawodowego, a często także lokalne studia i inne kwalifikacje uzyskane na miejscu, jest żadna. Wyjątki się zdarzają, ale bardzo
sporadycznie. Nie ulegaj zatruciu popularną propagandą, w myśl której większość emigrantów to fizyczni.
4. Stały mieszkaniec a gastarbeiter:
Emigrant a gastarbeiter to kolosalna różnica. Emigranci z Polski, i z dowolnej innej Gwadelupy - w dowolnym kraju - mają dokładnie taki sam negatywny pogląd jak urodzeni tubylcy na temat zapewniania przyjezdnym gastarbeiterom infrastruktury, opieki społecznej i usług publicznych utrzymywanych za ich wysokie podatki.
Jedynym celem gastarbeiterów jest wydarcie kasy i wywiezienie jej do Polski czy do Gwadelupy. Jaki niby ma być w tym mój interes jako australijskiego podatnika, i dlaczego miałbym to ułatwiać? Dlaczego mam być za tym, żeby gastarbeiterom z całego świata łatwiej było wyprowadzać dochód z Australii, a ja żebym w wyniku tego płacił jeszcze wyższe podatki? Wolę popierać inicjatywy, w wyniku których gastarbeiterów się tutaj nie toleruje, a wytworzony w Australii dochód jest w większości wydawany na miejscu i nakręca australijską gospodarkę, z której ja żyję. Za stan gospodarki RP natomiast nie czuję się odpowiedzialny, bo mnie tam od dobrze ponad 20 lat nie ma; spieprzyliście ją sami, bez mojego udziału, a teraz jak trwoga, to po szmalec za granicę? Dream on....
Dużo lepiej odnoszą sie emigranci do współemigrantow, o których wiedzą że musieli spełnić rozmaite (coraz ostrzejsze) wymagania, by otrzymać prawo stałego pobytu.
Nikt nie jest natomiast specjalnie zainteresowany w stwarzaniu Polakom takich warunków za granicą, żeby Polska mogła wyeksportować swoje bezrobocie, bez potrzeby żadnych zasadniczych reform, przerzucając koszta świadczeń dla części swojej ludności na podatników innych krajow.
I nie rzucaj się, że jak jesteś za granicą, to przecież płacisz za granicą podatki, więc nikt do ciebie nie dokłada: po pierwsze, naprawdę płacisz ? - bo wielu gastarbeiterów sie uchyla; po drugie, płacisz je przez krótki czas, a nie przez całe życie zawodowe; a po trzecie to jest całe mnóstwo rzeczy, do których USA, Kanada czy Australia dokładają z budżetu, przeznaczonych z definicji dla własnej ludności, a nie dla każdego gościa, któremu na drugim końcu świata udało się uzbierać na bilet lotniczy.
5. Socjologia - solidarność plemienna:
Współplemieńcow to ty szukaj sobie, my dear Pedro, w Kutnie albo w Łomży.
Emigranci (w odróżnieniu od gastarbeiterów) to jest inne plemię. To są najczęściej ludzie bardzo zdeterminowani, którzy z własnej woli postanowili się za granicą osiedlić na stałe, założyć lub sprowadzić tam rodzinę, wychowywać tam dzieci i zintegrować się z krajem zamieszkania (co niekoniecznie znaczy zasymilować się albo wynarodowić - to są inne zagadnienia). Nie jest to lekki kawałek chleba; jeśli ci się wydaje, że emigracja to rzecz łatwa albo miła, to sam spróbuj.
Po kilku, kilkunastu czy więcej latach za granicą, emigranci z Polski to są już naturalizowani, pełnoprawni obywatele amerykańscy, kanadyjscy czy australijscy pochodzenia polskiego, a nie, jak to wam bez przerwy bębni krajowa propaganda, "Polacy na obcych paszportach", czy "Polacy przebywający za granicą" [w domyśle: chwilowo], po to mieszkający za granicą, żeby wyrwać kasę i szpanować nią potem w Polsce.
Bardzo poważna część emigracji mieszka za granicą nie dla kasy bynajmniej, tylko po to, mein lieber Pedro, żeby od was, od tego ogólnego pierdolnika w kraju, od waszego agresywnego i autorytarnego państwa, od "polskiego kotła" i od rodaków syczących z zazdrości jeden na drugiego, mieć wreszcie święty spokój.
6. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie:
Dopóki RP nie nauczy się traktować swoich obywateli jak każde normalne państwo zachodnie - jako ludzi wolnych, a nie poddanych; podmiot, a nie przedmiot - dopóty na zmianę istniejącego stanu rzeczy nie licz.
- dopóki każdy z waszych urzędników puszy się jak paw, oraz upiera, żeby nam przy każdej okazji pokazywać, kto jest górą;
- dopóki wpychacie nam na siłę polskie paszporty po pięciokrotnej cenie krajowej, w dodatku każąc sobie oddawać na zawsze oryginały naszych zagranicznych aktów stanu cywilnego, rejestrować nasze dzieci w polskich USC, od nowa się rozwodzić w polskich sądach, a potem czekać na paszport 6-9 miesięcy;
- dopóki nam grozicie, ze jak zechcecie, to nas nie wypuścicie z wizyty w Polsce z powrotem do domu i zrobicie z nami, co się wam spodoba - bo to, tamto i sramto;
- dopóki, wbrew naszej woli, automatycznie zawłaszczacie administracyjnie jako obywateli RP nasze urodzone za granicą dzieci, bez pytania rodziców o zdanie;
- dopóki każdy konsulat przekształcacie w zakład strzyżenia jeleni przy pomocy dramatycznych opłat za każdy przyłożony stempel i powietrze zużyte w poczekalni;
oraz
- dopóki umiemożliwiacie w praktyce kulturalny "rozwód" z RP tym, którzy z rozmaitych osobistych przyczyn chcieliby się zrzec obywatelstwa polskiego,
dopóty nie liczcie na żadne zmiany. "
Autor: prawdziwystarywiarus
Data: 19.03.2003 09:55
"Mon cher Pedro,
Emigrantów wkurza kilka rzeczy u rodaków z kraju w związku ze sprawą wiz:
1. Postawa roszczeniowa:
Że wjazd bez wiz się Polakom należy (za odsiecz wiedeńską, za Solidarność, za opokę, przedmurze, papieża etc.), więc inne kraje mają go dawać bez gadania, bo się należy i już. Tymczasem inne kraje tak pojmują swoja suwerenność, że uważają, że to ich władze bedą decydować o tym, co się komu na ich granicach należy, a nie sami zainteresowani. Wy zresztą robicie dokładnie to samo, na swoich granicach z Rosją, Białorusią i Ukrainą, dla których właśnie wprowadzacie wizy.
2. Brak zrozumienia pojęcia praworządności :
W niektórych krajach (USA) kryteria wjazdu bezwizowego określa ustawa, w niektórych (Australia, Kanada), akty prawne niższego rzędu, ale zawsze wydawane w zgodzie z pewną generalną polityką państwa w tej sprawie. W obu wypadkach są do tego przywiązane określone kryteria, które kraj pragnący uzyskać prawo wjazdu bezwizowego dla swoich obywateli MUSI spełnić.
Na przykład, prawo USA wymaga, by liczba decyzji odmownych na podania o wizę składane przez obywateli kraju-kandydata do Visa Waiver Program (VWP) nie przekraczała 3%, a w przeciwnym razie nie można nawet rozpocząć negocjacji na temat wejścia do tego programu. Odmowę wizy amerykańskiej dostaje obecnie około
37% polskich petentów. Dopóki w Polsce nie przestaną składać podań o wizę USA menele, którzy nie mają na nią żadnych szans - nie ma zmiłuj.
Tymczasem Polacy są nawykli do tego, że państwo przestrzega, albo nie przestrzega, własnego prawa - jak mu wygodnie. A jak prawo jest bardzo niewygodne, to prezydent albo premier tupie nogą i to niewygodne prawo znika. W dodatku, Polacy myślą, że tak jest wszędzie. Polacy oczekują w związku z tym nadzwyczajnego traktowania, ulg i przywilejów, bo uważają, na nie wiadomo jakiej podstawie, że wszystko można załatwić "pod stołem", zatem te ulgi i przywileje też.
Polscy emigranci zaś między innymi po to wyemigrowali, żeby przestać kręcić, lawirować, mataczyć i "załatwiać", żeby już więcej nie mieszkać w kraju nieskończenie elastycznego bezprawia, w którym nie ma rzeczy niemożliwych.
Dlatego emigranci generalnie są niechętni załatwianiu czegokolwiek po znajomości czy "pod stołem" i popierają pryncypialne stanowisko swoich (znaczy, zachodnich) rządów, kiedy te mówią polskiej dyplomacji, że na obecnym etapie Polska nie spełnia kryteriów wjazdu bezwizowego; a jak spełni, to wtedy się zobaczy.
3. Kwestia konkurencji ekonomicznej.
Konkurencyjność ekonomiczna nowo przybyłych w stosunku do "zasiedziałych" emigrantów, mających obywatelstwo kraju osiedlenia, co najmniej kilkanaście lat zamieszkania i doświadczenia zawodowego, a często także lokalne studia i inne kwalifikacje uzyskane na miejscu, jest żadna. Wyjątki się zdarzają, ale bardzo
sporadycznie. Nie ulegaj zatruciu popularną propagandą, w myśl której większość emigrantów to fizyczni.
4. Stały mieszkaniec a gastarbeiter:
Emigrant a gastarbeiter to kolosalna różnica. Emigranci z Polski, i z dowolnej innej Gwadelupy - w dowolnym kraju - mają dokładnie taki sam negatywny pogląd jak urodzeni tubylcy na temat zapewniania przyjezdnym gastarbeiterom infrastruktury, opieki społecznej i usług publicznych utrzymywanych za ich wysokie podatki.
Jedynym celem gastarbeiterów jest wydarcie kasy i wywiezienie jej do Polski czy do Gwadelupy. Jaki niby ma być w tym mój interes jako australijskiego podatnika, i dlaczego miałbym to ułatwiać? Dlaczego mam być za tym, żeby gastarbeiterom z całego świata łatwiej było wyprowadzać dochód z Australii, a ja żebym w wyniku tego płacił jeszcze wyższe podatki? Wolę popierać inicjatywy, w wyniku których gastarbeiterów się tutaj nie toleruje, a wytworzony w Australii dochód jest w większości wydawany na miejscu i nakręca australijską gospodarkę, z której ja żyję. Za stan gospodarki RP natomiast nie czuję się odpowiedzialny, bo mnie tam od dobrze ponad 20 lat nie ma; spieprzyliście ją sami, bez mojego udziału, a teraz jak trwoga, to po szmalec za granicę? Dream on....
Dużo lepiej odnoszą sie emigranci do współemigrantow, o których wiedzą że musieli spełnić rozmaite (coraz ostrzejsze) wymagania, by otrzymać prawo stałego pobytu.
Nikt nie jest natomiast specjalnie zainteresowany w stwarzaniu Polakom takich warunków za granicą, żeby Polska mogła wyeksportować swoje bezrobocie, bez potrzeby żadnych zasadniczych reform, przerzucając koszta świadczeń dla części swojej ludności na podatników innych krajow.
I nie rzucaj się, że jak jesteś za granicą, to przecież płacisz za granicą podatki, więc nikt do ciebie nie dokłada: po pierwsze, naprawdę płacisz ? - bo wielu gastarbeiterów sie uchyla; po drugie, płacisz je przez krótki czas, a nie przez całe życie zawodowe; a po trzecie to jest całe mnóstwo rzeczy, do których USA, Kanada czy Australia dokładają z budżetu, przeznaczonych z definicji dla własnej ludności, a nie dla każdego gościa, któremu na drugim końcu świata udało się uzbierać na bilet lotniczy.
5. Socjologia - solidarność plemienna:
Współplemieńcow to ty szukaj sobie, my dear Pedro, w Kutnie albo w Łomży.
Emigranci (w odróżnieniu od gastarbeiterów) to jest inne plemię. To są najczęściej ludzie bardzo zdeterminowani, którzy z własnej woli postanowili się za granicą osiedlić na stałe, założyć lub sprowadzić tam rodzinę, wychowywać tam dzieci i zintegrować się z krajem zamieszkania (co niekoniecznie znaczy zasymilować się albo wynarodowić - to są inne zagadnienia). Nie jest to lekki kawałek chleba; jeśli ci się wydaje, że emigracja to rzecz łatwa albo miła, to sam spróbuj.
Po kilku, kilkunastu czy więcej latach za granicą, emigranci z Polski to są już naturalizowani, pełnoprawni obywatele amerykańscy, kanadyjscy czy australijscy pochodzenia polskiego, a nie, jak to wam bez przerwy bębni krajowa propaganda, "Polacy na obcych paszportach", czy "Polacy przebywający za granicą" [w domyśle: chwilowo], po to mieszkający za granicą, żeby wyrwać kasę i szpanować nią potem w Polsce.
Bardzo poważna część emigracji mieszka za granicą nie dla kasy bynajmniej, tylko po to, mein lieber Pedro, żeby od was, od tego ogólnego pierdolnika w kraju, od waszego agresywnego i autorytarnego państwa, od "polskiego kotła" i od rodaków syczących z zazdrości jeden na drugiego, mieć wreszcie święty spokój.
6. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie:
Dopóki RP nie nauczy się traktować swoich obywateli jak każde normalne państwo zachodnie - jako ludzi wolnych, a nie poddanych; podmiot, a nie przedmiot - dopóty na zmianę istniejącego stanu rzeczy nie licz.
- dopóki każdy z waszych urzędników puszy się jak paw, oraz upiera, żeby nam przy każdej okazji pokazywać, kto jest górą;
- dopóki wpychacie nam na siłę polskie paszporty po pięciokrotnej cenie krajowej, w dodatku każąc sobie oddawać na zawsze oryginały naszych zagranicznych aktów stanu cywilnego, rejestrować nasze dzieci w polskich USC, od nowa się rozwodzić w polskich sądach, a potem czekać na paszport 6-9 miesięcy;
- dopóki nam grozicie, ze jak zechcecie, to nas nie wypuścicie z wizyty w Polsce z powrotem do domu i zrobicie z nami, co się wam spodoba - bo to, tamto i sramto;
- dopóki, wbrew naszej woli, automatycznie zawłaszczacie administracyjnie jako obywateli RP nasze urodzone za granicą dzieci, bez pytania rodziców o zdanie;
- dopóki każdy konsulat przekształcacie w zakład strzyżenia jeleni przy pomocy dramatycznych opłat za każdy przyłożony stempel i powietrze zużyte w poczekalni;
oraz
- dopóki umiemożliwiacie w praktyce kulturalny "rozwód" z RP tym, którzy z rozmaitych osobistych przyczyn chcieliby się zrzec obywatelstwa polskiego,
dopóty nie liczcie na żadne zmiany. "
Autor: prawdziwystarywiarus
Data: 19.03.2003 09:55
piątek, 7 lutego 2003
Paszportowa gehenna
Wirtualna Polonia: "Konsul Andrzej Janik: Odpowiedz na to pytanie jest taka: Mysmy sami do konca, niemal do ostatnich dni grudnia, nie mieli stuprocentowej pewnosci, jakiego rodzaju procedury beda obowiazywac, jakie dokumenty w zwiazku z tym powinny byc skladane. "
Ktoś z nas wszystkich, Polaków mieszkających poza Polską, sromotnie sobie zakpił.
Wirtualna Polonia: "Tak więc zagraniczny Polaku, jeśli chcesz jeździć do Polski, to musisz włożyć trochę mamony do kieszeni tamtejszej klasy urzędniczej - bakszysz dla biurokraty musi być. Nie ma tak dobrze, żebyś fruwał sobie, "jako ten wolny ptak", podśmiewując się pod nosem z polskich idiotyzmów. Jesteś obywatelem RP, więc nie bądź taki bezczelny gieroj - hak zawsze się znajdzie..."