Warszawa to w ogóle najchętniej rozwiązałaby Polonię i założyła sobie nową, taką, która by jej słuchała,
nie? Całkowity brak zrozumienia tematu wśrod państwowotwórczych propagatorów stosunków
Macierz-Polonia, czyli braterskiej wspólnoty kija z dupą, rzeczywiście ma zupełnie podstawowy
charakter.
Jak już, już, tuż, tuż, prawie już, już zaraz mieliście mieć drugą Japonię, toście emigracji w twarz wręcz
ulewnie pluli. Elektrykowi w Belwederze mało z pogardy dla nas żyłka nie pękła. A teraz w Warszawie
cała załoga do pomp, powołują zespoły fachowców, kurga jemo wać, co to mają mnie opracować albo
rozpracować.
Te zespoły mają wam teraz wymyślić, na użytek waszych z przeproszeniem organów z przeproszeniem
państwowych, najskuteczniejszy sposób przywrócenia kontroli państwa nad tymi Polakami, którzy
mieli "polskiego kotła", szamotania się z rodakami, państwowego kciuka w każdej prywatnej zupie etc.
etc. na tyle dosyć, że woleli wyjechać na niepewne, nieraz w ciemno, niż dalej dawać sobą pomiatać.
Wolności, jaka jest na codzień udziałem emigrantów (nie mylić z "Polakami przebywajacymi za granicą")
w Polsce nigdy nie było, nie ma, i przez najbliższe kilka pokoleń nie będzie. Żadna czarna propaganda
o brutalnym, antypolskim świecie, żadne duszosczypatielne. masochistyczne majaczenia o Macierzy,
która przytuli do obfitego łona, żadne próby sprowadzenia wszystkich polskich emigrantów do
najniższego wspólnego mianownika zapitych nielegałów z Greenpointu i Jackowa, żadne bzdury o
polskiej wyspie dobra i piękna na wrogim oceanie - nie mają u nas najmniejszych szans.
Uczone warszawskie zespoły, jak zwykle, wszystko wiedzą lepiej, ale nic im to nie pomoże na ludzi,
którzy z własnego doświadczenia dobrze wiedzą, że nie wszędzie jest tak samo jak w Polsce, i z
głęboką satysfakcją myślą, że całe szczęście, że nie jest.
Jak to słusznie ujął kolega tekono, polskich emigrantów łączy tyle, że powiedzieli "dosyć tego, k...a!" i
wyjechali. Wyjazd 99% emigrantów był napędzany przez masywne wku..enie na sitwiarstwo,
złodziejstwo, bezinteresowną wzajemną wredność Polaków, ku..two, kombinacje, traktowanie
obywatela jak poddanego, a poddanego jak burej suki, co przez obręcz ma skakać na każdy gwizdek
urzędnika.
Komu to nie przeszkadzało, albo kto nie mógł żyć bez widoku bociana, albo chciał zostać bohaterem
narodowym, albo zwyczajnie jaja miał za chude, ten został. Teraz niech sobie na zdrowie buduje
kolejne zręby IV, V, VI, XVI czy MCMLXVIII Rzeczypospolitej. Niech śpi tak, jak sobie sam pościeli, a od
polskiej diaspory niech się odstosunkuje. Amerykanie, Kanadyjczycy, Australijczycy urodzeni w Polsce
lub z polskich rodziców (a nie żadni "Polacy przebywający za granicą") mają własne sprawy, a
Warszawie i nikomu tam nic do tego.
Multidycyplinarnym zespołom, łamiącym sobie głowy po nocach nad kompleksowym programem
badawczym:
- jakby tu coś wydusić od ludzi, którzym nic nie trzeba świadczyć w zamian;
- jakby tu zmusić do posłuchu tych, którzy woleli wyemigrować, niż was słuchać;
- jakby tu przymusić, by liczyli się ze zdaniem kraju, który ich nie chciał i zrobił wszystko, by ich
wypchnąć na emigrację;
rzucam moje zdecydowane WALCIE SIĘ!
Nie dam się nabrać na umizgi do Polonii w wykonaniu Macierzy, która patrzy mi głęboko w oczy,
usiłując jednocześnie dyskretnie wyjąć mi z kieszeni portfel. Z bajek o kochającej mamusi, która czeka i
tęskni, wyrosłem dawno. Kiedy słyszę o patriotycznych obowiązkach Polaka, wiem z doświadczenia, że
znowu komuś chodzi o pieniądze.
O tym, jak mnie po dobremu przekonać, żebym został, trzeba było myśleć, zanim wyemigrowałem.
Powrót mój - z workiem darmowej kasy dla waszych spryciarków - nie wchodzi w rachubę. Podróże
kształcą, emigracja jeszcze bardziej. Szkołę życia odebrałem na emigracji na tyle twardą, by się nie dać
nabrać na uśmiechy alfonsów od "łączności z Polonią". Chcę rozwodu z wami - podpiszę papiery jakie
zechcecie, ale płaszczyć się przed wami w tym celu nie bedę, nie dostaniecie też ode mnie za to pół
złamanego centa. Swój polski paszport chętnie oddam gratis Polakowi ze Wschodu, któremu jak
możecie, tak przeszkadzacie w powrocie do ojczyzny, bo nie da się na nim zarobić.
Nawozu pod biało-czerwone tulipany szukajcie sobie gdzie indziej. Ja się na tą rolę nie piszę. Nie znam
też osobiście nikogo, kogo taka rola miałaby rajcować. A w międzyczasie, młodzież wasza nadal
głosuje nogami, wielu już nie wróci, Polonii przybywa. No i co z tym zrobicie? Zaczniecie strzelać do
wyjeżdżających? Czy też pogodzicie się z 'fact of life', że z czasem w Macierzy zostaną przeważnie
mohery i osoby z IQ poniżej temperatury pokojowej, ociężałe w nauce języków obcych, spośród których
demokratycznie wybierzecie sobie parlament, który dalej będzie bić pianę o świętej więzi Wychodźstwa
z Macierzą?
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=44&w=51604979&a=51625308