Gazeta.pl : Forum : Polonia:
"Hehehe, zaplecze yntelektualne prezydenta... Ciekawe yntelekty tam trzymają na tym zapleczu, w
pakamerze codziennie od rana burza mózgów.
Yntelektualystka z BBN pisze, że poważnym zagrożeniem jest IMPORT terroryzmu. Yntelektualystka z
BBN nie zauważyła szoku, jaki przeżyli wszyscy fachowcy antyterrorystyczni na swiecie, kiedy się
okazało, że zarówno zamachy bombowe w Londynie 7 lipca 2005 jak i próba ich powtórzenia 21 lipca
2005 były dziełem ludzi urodzonych, wychowanych i wykształconych w UK, a nie importem
skądkolwiek. W związku z czym wszystkie poważne i kosztowne ostrożności graniczne mające
odfiltrować importowanych terrorystów zdały się Wielkiej Brytanii psu na budę, jak przyszło co do
czego.
Yntelektualystka dobrze wie co robi. Yntelektualystka robi podgotowkę yntelektualną do ograniczenia
prawa podróżowania. Trwa wszak UCIECZKA WYKWALIFIKOWANYCH I PERSPEKTYWICZNYCH KADR, i
trzeba z tym coś zrobić. Naturalnie, nie można się posuwać do takich esktremów na przykład jak żeby
zacząć ludziom uczczciwie płacić tyle, ile ich praca jest warta. No, ale trzeba coś zrobić, żeby nie
wyjeżdżali, bo inaczej kto będzie leczył albo pracował na system emerytalny? Terroryzm jest tu jak
znalazł. Terroryzm jest obcy, pochodzi z importu, i usprawiedliwia stan najwyższej czujności na
granicach Ojczyzny, nieprawdaż?
Różne dziwne przymiarki SG do wstrętow granicznych trwają już od jakiegoś czasu - w końcu to nie
orły z SG same z siebie wymyślily, żeby walić grzywny i ciągać po sądach turystów ze schronisk w
Tatrach - za niezameldowanie się w strefie nadgranicznej. Granica w Tatrach jest co prawda
wewnątrzunijna, ze Słowacją, a sam przepis jest z 1947 roku i był całkowicie martwy już za późnej
komuny, ale to dzielnej Straży Granicznej nie wadzi. Na granicy niemieckiej też niedawno jakiś autokar
z dziećmi jadącymi na szkolną wycieczke do Niemiec zawrócili, z powodu jakiejś trzeciorzędnej
pierdoły, chociaż Niemcy byli jak najbardziej gotowi tą wycieczkę wpuścić.
Trwa też równie dziwaczna afera ze sztucznym spowalnianiem wydawania nowych paszportów przez
nadgorliwych urzędnikow, po przejściu na inny rodzaj zdjęć paszportowych. Nagle, ze środy na piątek,
paszportówce zrobiło się wszystko źle, wszystko nie tak, wszystko w poprzek, A to ucho nie tam, a to
oko nie na wprost, a to wyraz twarzy niepoważny, a to podbródek ma być pojedynczy, a nie podwójny.
Jak kto ma podwójny, to ma schudnąć. Kto włochaty, ma wyłysieć; kto łysy, ten wręcz przeciwnie.
I jeszcze i to źle, i tamto źle, i sramto, i sratatata, a w ogóle to paszoł won, i przyjdź pan za miesiąc.
Co ciekawsze, we wszystkich urzędach naraz tak się nagle zrobili nadgorliwi, całkiem jakby przyszedł
okólnik w sprawie nadgorliwości.
Lepiej się nieprędko z tym zrobi, raczej gorzej - bo trzeba progresywnie wymieniać na paszporty
biometryczne ca. 2 miliony wygasających starych paszportów rocznie. Biur mających to robić jest tylko
około 20, bo sprzęt drogi, więc paszporty teraz tylko w województwie. Na całą aglomerację warszawską
(2 700 000 ludzi) ma być takich biur cztery. W związku z czym, każda wymiana paszportu na nowy
będzie się wlokła miesiącami.
Na forum "Praca w UK i Irlandii" tamtejsi Polacy donoszą, że jak kto swój paszport albo dowód zgubi
albo da sobie ukraść w UK, to w ogóle ma przerąbane, bo ambasada i konsulat w Londynie nie
odbierają telefonów i nie odpowiadają na listy, przez co załatwienie sobie nowego polskiego paszportu
w UK jest zasadniczo niewykonalne.
Na granicy wschodniej właśnie zaczęto eksperymentować ze spec-celnikami ściagającymi od
podróźnych długi wobec państwa.
www.mofnet.gov.pl/sluzba_celna/gazeta/wyswietl.php?id=58685&dzial=531&PHPSESSID=db4e97ea4c46ec24ccc7c709023c0368
"?w najbliższych dniach na przejściach granicznych pojawią się celnicy pełniący zarazem funkcję
poborców podatkowych... "
W projekcie pilotowym ta zbierana kasa to są akurat zaległe mandaty, ale jak się pomysł sprawdzi, to
logicznym następnym krokiem jest ściąganie przez taką spec-atandę na zachodniej granicy zaległych
podatków, rzeczywistych lub imaginowanych, z Polaków pracujących w Unii. Przy okazji bedzie
pretekst, żeby tam utrzymać kontrolę po wejściu do Schengen
"...Jeśli odmówi będzie musiał się liczyć z tym, że na poczet długu zatrzymana
zostanie część jego majątku. Mogą to być posiadane przy sobie pieniądze, a w
skrajnych przypadkach nawet samochód...."
Jak kto nie ma przy sobie dość gotówki i nie posiada samochodu, to laptop, komórkę, sweter, koszulę,
obrączkę, zegarek, spodnie, pasek lub szelki oraz buty poborcy też wezmą chętnie. Jak już będziesz
całkiem goły/goła, to dalszą cżęść długu wobec skarbu państwa możesz uregulować w naturze,
świadcząc usługi towarzyskie dla spec-patrolu, przeliczane po cenie rynkowej, z tym, że dmuchany
materac, gumki i wazelinę masz wtedy mieć własne, oraz nie wolno ci się opierać ani patrolowi, ani o
ścianę. Jak masz kartę płatniczą, to pójdziesz pod eskortą do bankomatu, będziesz musiał/a wyjąć
pieniądze i zapłacić. Jak się komu nie podoba, to może skarżyć urząd do sądu i procesować się przez
dwa lata i trzy instancje, ale płacić trzeba z góry. Za wpadki przy usługach towarzyskich urząd nie
odpowiada.
Jak się dowiadujemy od yntelektualystki z BBN, próba zarobienia na życie za granicą lepszych pieniędzy
niż w Ojczyźnie to jest zdrada: - UCIECZKA WYKWALIFIKOWANYCH I PERSPEKTYWICZNYCH KADR!
Niemowlęta to nie są w Polsce żadne niemowlęta, tylko perspektywiczne kadry, a tymczasem niektóre
bezczelne matki wywożą ciążę za granicę i tam rodzą te kadry, zamiast w kraju! A w ogóle, kadry to
jest przecież własność państwa, więc ci wszyscy wyjeżdżający a granicę to są zwykli złodzieje własności
państwowej, co państwo z kadr okradają, zamiast na dnie z honorem lec. Cała ta tak zwana emigracja
tak zwana zarobkowa, to jest antypaństwowa Targowica, albo cuś takiego jak dawniejsza DDR-owska
zbrodnia "Republikflucht", czyli ucieczka za granicę bez zgody władz na piśmie. W każdym razie to jest
zagrożenie [baczność!] INTERESU PAŃSTWA [spocznij!], więc trzeba na koń siadać i temu zagrożeniu
energicznie przeciwdzialać.
Wszystko to się zaczyna układać w logiczną całość. Wygląda na to, że postanowili, że dość już tego
bezhołowia, żeby każdy sobie jeździł gdzie i kiedy ma ochotę, więc teraz się przymierzają, jak by to
jeżdżenie praktycznie zastopować. Na moje oko, Polska będzie usiłowała po wejściu do Schengen
zachować swoją kurczową kontrolę wyjazdową na granicach wewnętrznych z Unią (Niemcy, Czechy,
Słowacja, Litwa), dawno zniesioną wszędzie indziej wewnątrz strefy Schengen. Kto wjeżdża, to
urzędnicy mają w zasadzie gdzieś. Esencją polskiego bytu państwowego jest natomiast upajająca
możliwość zrobienia komuś na złość, słodycz znana każdemu urzędnikowi, poprzez niewypuszczenie
gościa za granicę, albo przynajmniej droczenie się z nim na granicy, że jak się państwu tak spodoba, to
go nie wypuszczą. To jedna z ostatnich orgazmicznych nahajek, jakie zostały w ręku urzędników w
obliczu przybierającego na sile głosowania nogami.
"
Strony
▼
sobota, 19 sierpnia 2006
piątek, 18 sierpnia 2006
Tygodnik Nasza Polska
Tygodnik Nasza Polska: "Andrzej Wajda spiskował przeciwko mnie...
Z Anną Walentynowicz, odznaczoną przez prezydenta RP Orderem Orła Białego, rozmawia Zbigniew K. Rogowski."
Z Anną Walentynowicz, odznaczoną przez prezydenta RP Orderem Orła Białego, rozmawia Zbigniew K. Rogowski."
wtorek, 15 sierpnia 2006
Czy chcielibyscie wrocic do Ojczyzny?
bezpańskie psy:
"Wyjeżdżało się w innych czasach, w innej fazie własnego
życia. Na emigracji zajęliśmy sie swoimi sprawami - praca, studia, życie, rodzina, dom, dzieci. A teraz
na szydercze życzenie jakiegoś gnojka mam tym wszystkim pieprznąć i ciupasem pędzić do dziwnego
kraju na drugim końcu świata, żeby tam jeszcze raz zaczynać wszystko od początku? A po co, i z
jakiego powodu? Bo to właśnie tam ojciec matkę, wiele lat temu? To co z tego? Ojciec i matka nie żyją,
przyjaciele lat młodości dawno zajęli się swoimi sprawami, ja mam całkiem inne priorytety niż 25 lat
temu, mile wspominane lata studenckie już nie wrócą. Dla moich dzieci Polska to jest kraj egzotyczny
jak Uganda albo Urugwaj. Po co właściwie miałbym "wracać do Ojczyzny"?
Żeby tam się dać obłupić specom od odłączania gotówki od sarenki? Żeby zamieszkać w kraju, gdzie
nikogo nie interesują realia, a wszystkich tematy zastępcze? Żeby dostarczać rozrywki
g.ó.w.n.i.a.r.s.t.w.u swoją nieporadnością w ich rzeczywistości - taką samą jak ich nieporadność w
mojej? Żeby za jakiś czas zacząć filantropijnie wręczać polskiemu fiskusowi 40% swojej zagranicznej
emerytury, żeby mieli z czego płacić górnikom za to, że przestaną tłuc szyby? Zamienić leżak we
własnym ogrodzie i przyjemnym klimacie na niedogrzane mieszkanie w śmierdzącym bloku na
niebezpiecznej ulicy? Z sentymentu zamieszkać w mieście kiedyś rodzinnym, gdzie dziś wielu żyje
myślą o tym, komu by tu dziś dać w ryj i skroić mu telefon? Zarobić się na śmierć podczas desperackich
prób robienia interesów w jednym z najmniej przyjaznych robieniu interesów krajów świata, w
konkurencji z dobrze ustawionymi macherami, znającymi się jak łyse konie z czasów, kiedy byli razem
w młodzieżówce PZPR i ubecji? Czy też zarobić się na śmierć usiłując znaleźć i utrzymać pracę w kraju
agresywnych g.ó.w.n.i.a.r.z.y, co wszystko wiedzą lepiej, a jak chcą się zabawić, to się zabawiają
wyrzucaniem na śmietnik ludzi po 50-ce? Przy akompaniamencie hihotu życzliwych rodaków, których
nic tak nie cieszy, jak to, że ktoś inny w g.ó.w.n.o wdepnął?
Równie dobrze ktoś mógłby mnie namawiać, żebym się przeniósł do Ugandy i tam inwestował w
produkcję trampek dla słoni, bo on będzie miał z tego radochę, Uganda pieniądze, słonie trampki, a ja
zostanę z furą gnoju."
"Wyjeżdżało się w innych czasach, w innej fazie własnego
życia. Na emigracji zajęliśmy sie swoimi sprawami - praca, studia, życie, rodzina, dom, dzieci. A teraz
na szydercze życzenie jakiegoś gnojka mam tym wszystkim pieprznąć i ciupasem pędzić do dziwnego
kraju na drugim końcu świata, żeby tam jeszcze raz zaczynać wszystko od początku? A po co, i z
jakiego powodu? Bo to właśnie tam ojciec matkę, wiele lat temu? To co z tego? Ojciec i matka nie żyją,
przyjaciele lat młodości dawno zajęli się swoimi sprawami, ja mam całkiem inne priorytety niż 25 lat
temu, mile wspominane lata studenckie już nie wrócą. Dla moich dzieci Polska to jest kraj egzotyczny
jak Uganda albo Urugwaj. Po co właściwie miałbym "wracać do Ojczyzny"?
Żeby tam się dać obłupić specom od odłączania gotówki od sarenki? Żeby zamieszkać w kraju, gdzie
nikogo nie interesują realia, a wszystkich tematy zastępcze? Żeby dostarczać rozrywki
g.ó.w.n.i.a.r.s.t.w.u swoją nieporadnością w ich rzeczywistości - taką samą jak ich nieporadność w
mojej? Żeby za jakiś czas zacząć filantropijnie wręczać polskiemu fiskusowi 40% swojej zagranicznej
emerytury, żeby mieli z czego płacić górnikom za to, że przestaną tłuc szyby? Zamienić leżak we
własnym ogrodzie i przyjemnym klimacie na niedogrzane mieszkanie w śmierdzącym bloku na
niebezpiecznej ulicy? Z sentymentu zamieszkać w mieście kiedyś rodzinnym, gdzie dziś wielu żyje
myślą o tym, komu by tu dziś dać w ryj i skroić mu telefon? Zarobić się na śmierć podczas desperackich
prób robienia interesów w jednym z najmniej przyjaznych robieniu interesów krajów świata, w
konkurencji z dobrze ustawionymi macherami, znającymi się jak łyse konie z czasów, kiedy byli razem
w młodzieżówce PZPR i ubecji? Czy też zarobić się na śmierć usiłując znaleźć i utrzymać pracę w kraju
agresywnych g.ó.w.n.i.a.r.z.y, co wszystko wiedzą lepiej, a jak chcą się zabawić, to się zabawiają
wyrzucaniem na śmietnik ludzi po 50-ce? Przy akompaniamencie hihotu życzliwych rodaków, których
nic tak nie cieszy, jak to, że ktoś inny w g.ó.w.n.o wdepnął?
Równie dobrze ktoś mógłby mnie namawiać, żebym się przeniósł do Ugandy i tam inwestował w
produkcję trampek dla słoni, bo on będzie miał z tego radochę, Uganda pieniądze, słonie trampki, a ja
zostanę z furą gnoju."