piątek, 13 kwietnia 2001

Minister Radoslaw Sikorski bredzi w Internecie, w dodatku nie na temat

0 comments
Minister Radoslaw Sikorski bredzi w Internecie, w dodatku nie na temat:

Autor: Gość: Stary IP: *.clover.com.au
Data: 13.04.2001 15:29
zarchiwizowany

----------------------------------
Oto moje bliskie spotkanie trzeciego rodzaju z 37-letnim Radoslawem Sikorskim, wiceministrem spraw zagranicznych RP, na lamach Wirtualnej Polski dnia 11 kwietnia 2001 roku.

Ponad dwadziescia lat temu, na podstawie obserwacji funkcjonariuszy panstwowych PRL, uznalem przypadek Polski za beznadziejny i wyemigrowalem. Dzis, przyjrzawszy sie pilnie p. Sikorskiemu, wysokiemu unkcjonariuszowi panstwowemu RP, musze z przykroscia skonstatowac, ze brak podstaw do zmiany owczesnej diagnozy.

Stary: Państwo nie nadawało mi obywatelstwa polskiego - urodziłem się z nim. Państwo nie może pozbawić mnie obywatelstwa polskiego - zakazuje tego art. 34 ust.2 Konstytucji RP. Z jakiej racji zatem państwo rości sobie prawo do decydowania, czy mogę, czy nie mogę się obywatelstwa polskiego własnowolnie zrzec?

R. Sikorski: Może pan się zrzec. Trzeba wystosować odpowiednie podanie i będzie rozpatrzone w odpowiednim trybie. Dodam że procedura zrzeczenia się obywatelstwa Stanów Zjednoczonych też jest długotrwała i kosztowna.


Chociaz nauki pobieralem na Uniwersytecie Warszawskim, a nie oxfordzkim, to wiedzy i kwalifikacji nabytych na mojej skromnej polskiej Alma Mater wystarczy mi az nadto, by poprzez dwa oceany nieomylnie rozpoznac probe zrobienia ze mnie idioty przy pomocy starej metody odpowiadania na zupelnie inne pytanie, niz to, ktore ministrowi zadalem.

Zapytalem ministra Sikorskiego, jak najpowazniej, jakie racje stoja za stanowiskiem panstwa, ktore rosci sobie prawo do wyrazania lub nie wyrazania zgody na wlasnowolne zrzeczenie sie obywatelstwa polskiego – pomimo ze ani osobom urodzonym z tym obywatelstwem go nie nadawalo, ani nie moze mi go nikomu wbrew jego woli odebrac.

W odpowiedzi dowiedzialem sie, ze jesli zloze podanie, to panstwo je rozpatrzy i zdecyduje jak bedzie uwazalo za stosowne. Bog zaplac, panie ministrze, ale ja juz to wiem i bez pana. Przeczytalem stosowna ustawe i odpowiednie rozporzadzenie Prezydenta RP.

Wiem, ze w celu udzielenia mi – lub nie - laskawej zgody na rezygnacje, z wlasnej woli, z obywatelstwa polskiego, panstwo zyczy sobie otrzymac ode mnie od kilkuset do okolo dwoch tysiecy dolarow, wypelniony formularz, wlasnorecznie napisany zyciorys oraz kilkanascie surrealistycznych i prawie niemozliwych do
uzyskania zalacznikow.

Panstwo zyczy sobie, miedzy innymi, bym sie jeszcze raz rozwiodl, tym razem w polskim sadzie, ze swoja byla zagraniczna zona, chociaz juz raz sie z nia rozwiodlem, w zagranicznym sadzie, prawie dwadziescia lat temu. Furda, ze moja sympatyczna byla malzonka jest od pietnastu lat ponownie szczesliwie zamezna za kims innym. Furda, ze nie mam zielonego pojecia gdzie przebywa, albowiem nie po to sie z nia rozwodzilem, aby ja nastepnie przez 20 lat sledzic. Panstwo rowniez wymaga, bym swoje urodzone za granica, nie mowiace po polsku i nie
majace nic wspolnego z Polska dzieci zarejestrowal w polskich urzedach stanu cywilnego. Wolne zarty.

Minister, w swojej bezdennej bezczelnosci, przypomina mi rowniez, ze zrzeczenie sie obywatelstwa USA jest ROWNIEZ procedura kosztowna i dlugotrwala. Bog zaplac za posrednie potwierdzenie w ten sposob kosztownosci i dlugotrwalosci procedury polskiej. Ale co sie tyczy rownowaznej procedury amerykanskiej – coz za brednie!

Zalecam panu ministrowi staranne przeczytanie pouczenia wydrukowanego w amerykanskim paszporcie zony, pani Anny Applebaum, lub w amerykanskim paszporcie niedawno urodzonego syna, Tadeusza Oktawiana Sikorskiego.

Objasnione jest tam przystepnie kilka rodzajow mozliwych okolicznosci utraty obywatelstwa Stanow Zjednoczonych, w tym rowniez mozliwosc utraty obywatelstwa USA na wlasne zadanie. Nalezy sie mianowicie w tym celu stawic osobiscie przed upowaznionym urzednikiem konsularnym Stanow Zjednoczonych i zlozyc odpowiednie oswiadczenie na pismie.

To wszystko."

czwartek, 29 marca 2001

Paszportowa przygoda byłego obywatela

0 comments
Paszportowa przygoda byłego obywatela 2001-03-29

Cała ta historia pokazuje, że wbrew zarzekaniu się ministra Stachańczyka, że "pułapka paszportowa" nie istnieje, RP w wielu wypadkach nie ma bladego pojęcia, kto jest, a kto nie jest obywatelem polskim. Urzędnicy zgadują, zaś wyniki zgadywanki i ewentualne wątpliwości tłumaczą wyłącznie na korzyść państwa. A jak już Rzeczpospolita Polska ogłosi kogoś swoim obywatelem - zupełnie dowolnie, decyzją kaprala Straży Granicznej podjętą z powodu polsko brzmiącego nazwiska, albo miejsca urodzenia, albo niebieskich oczu, albo blond włosów, lub może nie dość szerokiego uśmiechu, to ten ktoś ma UDOWODNIĆ Rzeczypospolitej Polskiej dokumentami, że nie jest jej obywatelem. W przeciwnym razie staje się własnością państwa polskiego.

Szykany wobec podróżnych z obcymi paszportami ze strony polskich urzędników prawdopodobnie nigdy nie ustaną same z siebie - nie dość, że leżą w charakterze narodowym zawistnych rodaków, to rząd w Warszawie nadał im obecnie rangę nieomal podstawy bytu państwowego. W każdym razie, szykany nie ustaną aż do czasu, kiedy poszkodowani obywatele obcy zaczną pozywać Rzeczpospolitą Polską do sądu o wysokie odszkodowania.

środa, 7 lutego 2001

Doktorzy dyplomacji

0 comments
Polski WEB w Detroit-Paszporty: "Z powodu protestów środowisk polonijnych Sejm zrezygnował z przyjęcia nowej ustawy o obywatelstwie. Jednak sprawy związane z obywatelstwem polskim w dalszym ciągu budzą kontrowersje. Podobnie jak wypowiedzi przedstawicieli polskiego rządu."

poniedziałek, 5 lutego 2001

Ustawa o obywatelstwie 5 Luty, 2001

0 comments
Ustawa o obywatelstwie: Trwają Konsultacje z Polonią Michigan, 5 Luty, 2001

Nie to nie kiepski żart. Jak wynika z materiałów senackich i sejmowych rozpoczely się już konsultacje ze środowiskami polonijnymi w sprawie nowego projektu ustawy o obywatelstwie. Jak pamietamy, poprzedni projekt ustawy też - jak twierdzili jej autorzy - był równiez poprzedzony zakrojonymi na szeroką skalę konsultacjami z Polonią. Nie przeszkadziło to w kilka miesiecy poźniej - po odrzuceniu projektu - tym samym osobom stwierdzić, że jednym z powodów odrzucenia ustawy był brak konsultacji z najbardziej zainteresowanymi - czyli Polonią.

Dziś sytuacja zaczyna się powtarzać.... ale oddajmy głos senatorom i posłom:

środa, 10 stycznia 2001

Podatek od polskości

0 comments
Polski WEB w Detroit-Paszporty: "Proponowałbym zatem następujące uzupełnienie odnośnego punktu ustawy: obywatel Polski mający podwójne obywatelstwo powinien legitymować się na granicy polskiej ważnym polskim paszportem, jeżeli zamierza przybywać w Polsce dłużej niż trzy miesiące.

Według autora komentarza, byłby to zapis kompromisowy. Trzy miesiące to zwyczajowy okres bezwizowy uprawniający do przebywania w danym kraju bez konieczności występowania o wizę pobytową - czyli wolny od wszelkich powinności prawnych. Uważam za zupełnie logiczne wymaganie uregulowania swojej sytuacji prawnej po trzech miesiącach, ale przy krótszych pobytach turystycznych wymaganie polskiego paszportu jest po prostu absurdalne i sprawia wrażenie podatku od polskości nakładanego na Polonusów - lub sposobu na zasilenie kasy MSZ.

Wreszcie, K. Mazowski stwierdza, że po co uchwalać ustawę, która będzie obowiązywać tylko dwa, trzy lata, to jest do momentu wejście Polski do UE. Na przejściach granicznych Unii nikt już dziś nie sprawdza paszportów przy wyjeździe."

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...