sobota, 27 maja 2006

Terroryzm medialny


Terroryzm medialny


Witaj. Jestes autorem powyzszego hasla. Na razie wyglada ono na rzecz dosc slabo udokumentowana - tzn. nie powolujesz sie na zadne badania, nie wskazujesz konkretnych przykladow terroryzmu (mowisz: Radio Maryja, ale nie mowisz kto jest terrorysta wobec tej stacji). Jesli masz ciekawe informacje na ten temat - nie wahaj sie ich tu przedstawic. W tej formie natomaist art. zostanie niestety skasowany jako original research. Czekajac zatem na modyfikacje, pozdrawiam, Ziel 10:39, 25 maja 2006 (CEST)



  • Gazeta Wyborcza, Rzeczpospolita, TVP, Radio Zet nie sa mediami specjalnie zaprzyjaznionymi, wiec niestety nie potwierdza to Twojej teorii. Jesli chodzi o wiarygodnosc podawanych przez Ciebie zrodel, to sa to, jak sama nazwa wskazuje, pisma zaangazowane, i ich autorytet nie jest uznany przez zadna encyklopedie (tak jak i autoorytet gazet centrowych i lewicowych). Polecam skopiowanie sobie tego hasla na twardym dysku, bo nie moge reczyc za jego przetrwanie w wikipedii. Ziel 11:04, 25 maja 2006 (CEST)




  • Chcialabym zebys zrozumial roznice miedzy zjawiskiem plotki a tym, co opisujesz w ten sposob: "sprawcy są ukryci i działają niejawnie w odniesieniu do koordynacji". Chodzi mi o to, ze nie podajesz dowodow na to, ze faktycznie jest jakies ukryte porozumienie miedzy "terrorystami". To, co opisujesz (jesli tak sie rzeczy faktycznie maja) wyglada na plotki, podchwycone przez rozne media. Ziel 11:11, 25 maja 2006 (CEST)


Jednym z pól ataku na Radio Maryja było jego ,,niejasne" finansowanie przez ,,biznesmena" z Ameryki Południowej - Jana Kobylańskiego, który miał być ,,szmalcownikiem" (wydał Żydów). Każdy kto czyta prasę w Polsce i słuchał mediów kilka miesięcy temu słyszał o tym ,,pozbawionym honoru" człowieku, który jest przyjacielem o. Rydzyka. To był przykład terroryzmu medialnego. Zniszczono osobę, opluto Radio Maryja, a wszystko dzięki koordynacji ataku i wzajemnemu, uporczywemu cytowaniu siebie samych przez te media.


Takie nieformalne koalicje w Polsce tworzą media o orientacji liberalno-lewicowej. Wspólnym mianownikiem jest też często niechęć do Kościoła ,,politycznie zaangażowanego".




Za: ,,Głos - Tygodnik Katolicko-Narodowy" (strona istnieje już tylko jako kopia na ,,google"):



,,Instytut Pamięci Narodowej oświadczył, że nie ma dowodów, o których przez dwa lata rozpisywała się „Gazeta Wyborcza” jakoby Jan Kobylański wydał Niemcom rodzinę żydowską


Hańba medialna


Począwszy od czerwca 2004 r. „Gazeta Wyborcza” oraz inne media (Rzeczpospolita, TVP, Radio Zet) obrzucały najgorszymi inwektywami Jana Kobylańskiego, przewodniczącego Unii Stowarzyszeń Ameryki Łacińskiej, byłego konsula honorowego Polski w Paragwaju i Urugwaju, wybitnego działacza polonijnego i polityka. Jeszcze 13 kwietnia „Super express” stwierdzając, że „Jan Kobylański znany jako Janusz” pisał: „W archiwach IPN odnalazły się dokumenty, z których wynika, że niejaki Janusz Kobylański wydał żydowską rodzinę w ręce gestapo”.


Dziś okazało się to, co było oczywiste od samego początku, że pomówienia stanowiły kampanię nienawiści pozbawioną jakichkolwiek dowodów. Ale oszczercy milczą.


Szantaż




Dla zobrazowania nagonki skierowanej przeciwko Kobylańskiemu wystarczy przytoczyć niektóre tytułu artykułów zamieszczonych w GW: „Zbrodniarz sponsorem Ojca Rydzyka?”, „Za garść złotych monet”, „Kobylański szmalcownikiem?”, „Ścigany sponsor ojca Rydzyka”, „Ekstradycja milionera”, „Fałszywka Kobylańskiego”, „Podwójne życie don Juana”, „IPN o sprawie Kobylańskiego. Wydali rodzinę żydowską gestapo.”...itd., itp.


Istotą zarzutów jest pomówienie, że Jan Kobylański wydał Niemcom rodzinę żydowską, której miał wyrobić dokumenty pozwalające poruszać się poza gettem w czasie okupacji niemieckiej. Rzecz cała oparta została na postępowaniu prowadzonym w latach 40-tych przeciw ojcu Kobylańskiego, Stanisławowi Kobylańskiemu. Został on pomówiony o wydanie Niemcom rodziny żydowskiej. Jego syn Jan Kobylański, miał z ojcem współdziałać. Sprawa zaczęła się od pomówienia Leokadii Sarnowskiej, która w czasie wojny zajmowała się wyrabianiem papierów rodzinom żydowskim, a w 1945 r. usiłowała szantażować Kobylańskiego żądając pieniędzy. Wobec odmowy oskarżyła go na UB o szmalcownictwo. W całej sprawie od początku poza tym pomówieniem nie było żadnych dowodów wskazujących na winę Stanisława Kobylańskiego, a zwłaszcza jego syna. W tej sytuacji postępowanie umorzono i Stanisław Kobylański do końca życia pełnił zawód adwokata.


Wyborcza wkracza do gry



Sprawa powróciła po tym, gdy Jarosław Gugała jako ambasador Polski w Urugwaju wszedł w konflikt z Janem Kobylańskim i doprowadził najpierw do odebrania mu funkcji konsula honorowego, a następnie rozpoczął oszczerczą kampanię. W 2004 roku włączyła się „Gazeta Wyborcza” wysyłając swojego dziennikarza Mikołaja Lizuta, by pod przybranym nazwiskiem dokonał prowokacji mającej na celu zdobycie obciążających Kobylańskiego materiałów. Artykuł Lizuta opublikowany w dodatku GW „Duży format” rozpoczął nową fazę nagonki. Uruchomiono byłego prezesa Instytutu Pamięci Narodowej Leona Kieresa, który Wiadomościach TVP sfilmowany nad bliżej niezidentyfikowanymi aktami oświadczył, że istnieją dowody wskazujące na to, że Kobylański był szmalcownikiem. Tę sama operację powtórzono z wiceprezesem Witoldem Kuleszą, który dodał, że akta sądowe sprawy Kobylańskiego próbowano ukryć. W przeciągu miesiąca władze IPN oświadczyły, że zgromadzono dowody w sprawie Kobylańskiego. Pani Monika Olejnik w swojej audycji radiowej przygważdżała wraz z Jarosławem Gugałą Kobylańskiego jako „zbrodniarza”. A wreszcie sięgnięto po Ministra Sprawiedliwości – Andrzeja Kalwasa, który zapowiedział, że MS rozważy wniosek o ściganie i ekstradycję Kobylańskiego, a następnie oświadczył, że wniosek taki właśnie rozważa (warto by sprawdzić, czy w ogóle w MS jest dokumentacja takiego wniosku i jak ona wygląda!).


Zablokowana ofensywa kłamstwa




Wszystkie etapy tego horroru ręcznie sterowanego były obficie, codziennie relacjonowane przez radio i telewizję, dziennikarze przesłuchiwali archiwistów, urzędników, posłów, ministrów. Nie dopuszczano do głosu nikogo, kto chciał powiedzieć słowo prawdy, nie ukazywano dokumentów świadczących o fikcyjności oskarżenia, nie pozwolono bronić się samemu zaocznie oskarżonemu. Przeciwnie, każdy następny artykuł czy audycja przynosiły dodatkowe oskarżenia i pomówienie coraz straszniejsze i obrzydliwsze. Wreszcie, po wyborach do Sejmu jesienią zeszłego roku, zapadła cisza. Sprawa Kobylańskiego zeszła z wokandy. Może stało się tak dlatego, że cele pomówień zostały osiągnięte, a opinia publiczna zastraszona? Może po zmianie rządu atakujący utracili główne sprężyny działania? Odszedł minister sprawiedliwości Andrzej Kalwas, odszedł prezes IPN Leon Kieres, kruszyć zaczęła się w MSZ ekipa Cimoszewicza. A może zadecydował fakt, że w listopadzie do Sądu w Warszawie wpłynął akt oskarżenia przeciwko zorganizowanej grupie, która wykorzystując radio, telewizję i prasę usiłowała pozbawić honoru i czci Jana Kobylańskiego poprzez pomawianie go m.in. o zbrodnię szmalcownictwa?


Prawda na wierzch wypływa




Trudno to rozstrzygnąć, ale jedno jest pewne: 20 kwietnia br. blisko dwa lata po rozpoczęciu nagonki Instytut Pamięci Narodowej ustami wiceprezesa i szefa pionu śledczego Witolda Kuleszy, tego samego, który dwa lata temu widział jakoby dokumenty świadczące o zbrodniach Kobylańskiego oświadczył:, „że dotychczas nie znaleziono dowodów, by prezes Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej Jan Kobylański istotnie zadenuncjował w czasie wojny Niemcom małżeństwo Żydów. Nadal trwają czynności sprawdzające IPN wobec tego polonijnego biznesmena z Urugwaju, uchodzącego za sponsora Radia Maryja. Kurtyka dodał, że wkrótce ruszą prace, przy szerokim udziale IPN, nad opracowaniem indeksu Polaków, którzy w czasie wojny zginęli za pomaganie Żydom”. (serwis PAP, 20 04 2006 r.)


Mijają kolejne dni od opublikowania tego komunikatu przez Polską Agencję Prasową, ale żadna z gazet, rozgłośni radiowych czy programów telewizyjnych tak chętnie szkalujących niegdyś Kobylańskiego, nie podała tej informacji."




Podobnie było z informacją, że o. Rydzyk posiada samochód Maybach. Powtarzały ją z uporem wszytskie niemal media w Polsce, mimo braku dowodów. Efekt jest taki, że dziś wielu Polaków w to wierzy, a o. Rydzyk jest dla nich oszustem. I to jest właśnie terroryzm medialny.



Wnioskuję o przywrócenie artukułu.




Terroryzm medialny


Uzywaj przycisku Podglad, zamiast Zapisz po wprowadzeniu zmian. Dopiero jak uzyskasz ostateczna wersje to daj Zapisz. Taka jest niepisana zasada wiki, a poza tym ladniej to wyglada na liscie autorow artykulu. Herr Kriss 12:23, 25 maja 2006 (CEST)





SdU


Zgodnie z regulaminem stron do usunięcia nie zdejmujemy szablonu {SdU} przed zakończeniem głosowania. Pozdrawiam, Adriano TALK 18:17, 25 maja 2006 (CEST)





SdU


Szlag mnie trafił i wywaliłem szablony, zresztą dopiero teraz widzę, że nieregulaminowo. Wiesz co, zaloguj się, ktoś musi bronić prawdy. Menai1







To jest strona dyskusyjna dla użytkowników anonimowych - takich, którzy nie mają jeszcze swojego konta na Wikipedii lub nie chcą go w tej chwili używać. By ich identyfikować używamy numerów IP. Jeśli jesteś anonimowym użytkownikiem i wydaje Ci się, że zamieszczone tu komentarze nie są skierowane do Ciebie, utwórz proszę konto i/albo zaloguj się - dzięki temu unikniesz w przyszłości podobnych nieporozumień.

Dane IP: RIPE



0 comments:

Prześlij komentarz

Komentować mogą jedynie użytkownicy z podwyższonym stopniem anonimowości. Anonimy niskiego stopnia nadal odbieram na priva, ale ich nie publikuję ze względu na hasbarę schetyniątek.
Można tu użyć niektórych znaczników HTML, takich jak <b>, <i>
"Przepis" na aktywny link w komentarzu (dla niezorientowanych):
<a href="tu wstawiamy hiperłącze w postaci http://poprawczak.blogspot.com/2013/04/anonimowe-komentowanie.html">tu wstawiamy tytuł linkowanego utworu lub frazę</a> → tutaj więcej szczegółów

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...