SalonNiezaleznych.org :: View topic - Kołodko jedzie do Ameryki
Swobodny dostęp weteranów komsomołu i ich kolesiów do Stanów Zjednoczonych (i dokonanych tam chichcem inwestycji) to tylko jeden z aspektów groteskowej kampanii o zniesienie turystycznych wiz wjazdowych do USA dla obywateli RP.
Jest jeszcze drugi, znacznie szerszy. Należy mianowicie rozważyć możliwość, że w toku znajduje się ambitny przekręt finansowy na znacznie wiekszą skale niż sławna afera FOZZ , stanowiący całkiem nową jakość międzynarodową, zaslugującą na nazwę 'state-sponsored fraud' (przez analogię do 'state-sponsored terrorism').
Otóż, moim zdaniem nie sposób wykluczyć, że chodzi o systematyczne sfałszowanie liczby ludności, według której oblicza się niektóre dotacje Unii Europejskiej, w celu pobierania przez Polskę zawyżonych dotacji z funduszow UE, i sztucznego podwyższenia wagi polskich głosow w Komisji Europejskiej.
Polski PESEL (Panstwowy Elektroniczny System Ewidencji Ludnosci) jest w znacznej części kopią elektronicznego systemu ewidencji ludności nieboszczki NRD. W NRD nie istnialo pojęcie obywatela tego kraju zamieszkałego na stałe za granicą; przeciwnie, próby opuszczenia NRD, lub odmowa powrotu z wyjazdu za granicę, były w NRD-owskim prawie zakazane, ścigane i surowo karane jako przestępstwo pod nazwą "Republikflucht" (ucieczka z Republiki).
PESEL nie rozróżnia w zwiazku z tym pomiędzy obywatelami polskimi, którzy całe życie spedzaja na terytorium RP, nigdy z niego nie wyjeżdżając, a obywatelami polskimi, którzy posiadają również obywatelstwo innego państwa, w RP bywają, albo nie, na tygodniowych czy dwutygodniowych wakacjach raz na parę lat, a ich jedynym związkiem z RP jest paszport, wyrobiony pod groźbą nie wypuszczenia z Polski po urlopie.
Nawet i paszport nie jest zresztą konieczny: PESEL zawiera dane osobowe wszystkich osób, ktore od czasu wprowadzenia obowiązku posiadania numeru identyfikacyjnego w 1985 roku wyjechały z Polski, ich paszporty dawno wygasły, zaś ani ich noga od tego czasu na polskim terytorium nie stanęła, ani się nie wybierają jej tam postawić, ale PESELowi to wcale nie przeszkadza liczyć ich tak samo jak mieszkańcow Polski.
Warszawa może na pytanie Brukseli “ile was?” odpowiedzieć: “pytaliśmy PESELa, i PESEL mówi, że 38 i pół miliona, proszę panów". W rzeczywistości natomiast, w kraju, pod rzeczywista władzą rządu III RP, moze mieszkać nie 38.5 miliona, tylko na przyklad 36 milionów osób, zaś pozostałe 2.5 miliona może mieszkać poza Polską i nie mieć najmniejszego zamiaru mieszkania w Polsce. W ten sposób, Warszawa może doliczać nieobecnych do obecnych. Może tłumaczyć, że z polskiego systemu ewidencji ludności nie wynika, kto jest nieobecny w Polsce na trzy dni, a kto na zawsze, i domagać się, aby jej dotacje z Unii, oraz prawo głosu w ewentualnym przyszłym unijnym systemie "qualified majority voting" obliczane były od sztucznie zawyżonej liczby ludności.
Prawdopodobnie stąd między innymi biorą się znane nam bizantyjsko-stalinowskie wstręty z utrudnianiem rezygnacji z obywatelstwa RP na własną prośbę, ponieważ rezygnujących trzeba by skreślać z ewidencji PESEL, co po jakimś czasie biegnięcia tego procesu umożliwiłoby dokonanie przybliżonej projekcji statystycznej dla obliczenia, ilu Polakow nadal nominalnie figurujących w ewidencji ludności RP faktycznie w Polsce nie ma, od dawna nie było, i już nie będzie.
To nie są żarty - Instytut Pamięci Narodowej oszacował, że około 0.2 miliona Polaków pozostało na Zachodzie w latach 1980-81, oraz wyjechało w okresie stanu wojennego 1981-83 pod naciskiem władz PRL, natomiast ok. 0.9 miliona Polakow wyemigrowało w ostatnich pieciu latach istnienia PRL (1984-89), z przyczyn ekonomicznych.
CIA World Factbook podaje, że Polska traci - na stałe - około 20 000 osób rocznie poprzez emigrację, a zatem od 1989 roku mogla stracić dalsze 300 000.
To już jest razem 1.4 miliona osób.
Dochodzi do tego jeszcze niewiadoma liczba Polaków przebywających poza Polską na średnio- i długoterminowej emigracji zarobkowej, wielu spośród których do Polski na stałe już nie wróci, pomimo wszelkiego zarzekania się, że wprost przeciwnie, tylko zarobią i wrócą, jeszcze rok, jeszcze dwa.
Migracje powrotne, pomimo tromtadracji rządu Jerzego Buzka, ktory w 2001 roku wyssał z palca podawaną dla celów propagandowych liczbę 500 000 powrotów, nie popartą żadnymi wiarygodnymi danymi, są niewielkie. Według informacji opublikowanych przez Instytut Spraw Publicznych w Warszawie w 2002 roku, dr Krystyna Iglicka z ISP oszacowała, że od 1989 do 2002 roku ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Niemiec powróciło do Polski w sumie ok. 60 000 osób, czyli około 5% emigrantów.
Nawet gdyby z całej reszty świata, której nie badano, miało wrócić jeszcze drugie tyle, to migracje powrotne prawdopodobnie nie przekraczają 10% wyjeżdżających; po uwzględnieniu poprawki na re-emigrację osób które wracają, i po krótkim czasie emigrują z Polski z powrotem na Zachód, rzeczywistwe migracje powrotne zapewne nie przekraczają 6-8%.
Dowcip finansowy polega na tym, że jeśli Polska pobierze z Brukseli dotacje obliczone na nominalne 38.5 miliona ludności, a rzeczywiste świadczenia (edukacja, służba zdrowia, bezpieczeństwo publiczne, ochrona środowiska, aparat administracyjny, infrastruktura etc.) bedzie musiała świadczyć 36 milionom, to pozostaje poważna nadwyżka, wypłacona przez Unię na potrzeby 2.5 miliona osób, które w Polsce znajdują sie tylko nominalnie, a faktycznie mieszkają gdzie indziej, inne państwa im te świadczenia opłacają ze swoich budżetów, zaś w Polsce niczego im świadczyć nie trzeba.
Takie 'double counting' na duża skalę mogłoby być fantastycznie lukratywne. Jeśliby się udało wbudować w PESEL powiedzmy 2.5 miliona 'martwych dusz', to w grę zaczynaja wchodzić poważne pieniądze.
Zakładając wysokość jakiejś konkretnej dotacji jako, powiedzmy, 50 euro na głowę ludności, do podzialu między pomysłodawców pozostaje - z tej jednej dotacji - 125 milionów euro wypłaconych przez Unię na 'martwe dusze'.
Przekręt działa tym lepiej, im więcej osób jest nominalnie w Polsce, a faktycznie za granicą, na tak długo, jak długo się da.
Stąd być może ten dziwaczny nacisk na zniesienie wiz amerykańskich, które samo w sobie nikomu niczego nie daje, a w dodatku potencjalnie powoduje odcięcie od Polski na dluższy czas po upływie 90 dni dozwolonego pobytu. Osoba, która wjechała do Stanow Zjednoczonych bezwizowo, w ramach VWP, ale nie wyjechała po 90 dniach, staje się automatycznie nielegalnym imigrantem ze wszystkimi tego konsekwencjami prawnymi, tj. może wyjechać z z USA, ale już nie może do USA powrócić przez następnych 10 lat.
Ci, którzy pozostaną w USA nielegalnie, są w tych okolicznościach znacznie bardziej wartościowi dla RP niż ci, którzy tam wrócą w terminie. Będą pracować i przesyłać do Polski pieniądze, nie będą obciążać budżetu RP, oraz będzie w dodatku można na nich pobierać subwencje EU, za które niczego nie trzeba im będzie świadczyć w zamian.
Chcia�em/am powiedzie� �e...
4 godziny temu
0 comments:
Prześlij komentarz
Komentować mogą jedynie użytkownicy z podwyższonym stopniem anonimowości. Anonimy niskiego stopnia nadal odbieram na priva, ale ich nie publikuję ze względu na hasbarę schetyniątek.
Można tu użyć niektórych znaczników HTML, takich jak <b>, <i>
"Przepis" na aktywny link w komentarzu (dla niezorientowanych):
<a href="tu wstawiamy hiperłącze w postaci http://poprawczak.blogspot.com/2013/04/anonimowe-komentowanie.html">tu wstawiamy tytuł linkowanego utworu lub frazę</a> → tutaj więcej szczegółów