Refleksje po przegranej bitwie:
"Zbigniew J Koziol
Mon, 16 Oct 2000 19:17:02 -0700
Witam,
Uznalem za wlasciwie wyslanie Panstwu tekstu, jaki dotarl do mnie od Starego Wiarusa. Polecam przemysleniom.
zb.
________________________________________________________________________
Wsrod zgielku debaty sejmowej nad antypolonijna w swojej tresci ustawa o obywatelstwie polskim z dnia 29 czerwca 2000, uszly byc moze uwadze wielu Polakow opinie dwoch dyspozycyjnych ekspertow MSWiA, profesorow Winczorka i Galickiego. Radze przeczytac te opinie uwaznie, bo to pierwsze potwierdzenie, ze spor Polonii z wladzami RP, to nie dorazna polityczna pyskowka, tylko fundamentalna sprzecznosc zasad. Wiceminister spraw wewnetrznych i administracji Stachanczyk, z zawodu podobno sedzia, powiedzial miedzy innymi:
"Pozwole sobie zacytowac dwie opinie, ktre w tej sprawie rzad uzyskal od profesorw Winczorka i Galickiego, a moze ich najwazniejsze fragmenty. Z opinii prof. Winczorka: Z przepisu tego, czyli w brzmieniu senackim, nie wynika jednak, ze jako obywatel obcy nie moze korzystac dana osoba z wolnosci i praw, oraz posiadac obowiazki, z ktrych na terenie Rzeczypospolitej Polskiej moga korzystac
obywatele innych panstw. Dysponowac zatem moze podwjnym kompletem wolnosci praw i obowiazkw obywatela polskiego i cudzoziemca. Chodzi natomiast o to, zeby, przebywajac pod jurysdykcja panstwa polskiego, dysponowal tylko jednym z nich, takim mianowicie, jaki posiadaja obywatele polscy nie bedacy zarazem obywatelami obcymi. W przeciwnym razie naruszona zostanie konstytucyjna zasada rwnosci, a ponadto Rzeczpospolita Polska moze utracic wobec tego typu osb czastke swojej wladzy suwerennej.
Z opinii prof. Galickiego: Wyrazne uznanie mozliwosci posiadania przez obywatela polskiego innego rwnoczesnego obywatelstwa ze wszystkimi skutkami prawnymi, ktre moga z tego wyniknac niesie tez ze soba niebezpieczenstwo naruszenia konstytucyjnej zasady rwnosci obywateli polskich. Niektrzy z nich bowiem mogliby w istocie korzystac rwniez na terytorium panstwa polskiego z uprawnien przyslugujacych obywatelom innych panstw. Ponadto profesor Galicki napisal w tej opinii, o czym mwil juz pan posel Majewski:
Twierdzenia podobnego do zawartego w ust. 1 art. 4 poprawki nie znajdziemy w zadnym innym wsplczesnym ustawodawstwie dotyczacym obywatelstwa. Jest to opinia czlowieka, ktry jest ekspertem Komisji Europejskiej i ktry przygotowywal konwencje europejska o obywatelstwie. To jest podstawowa przyczyna tego, ze jestesmy przeciwko ksztaltowi art. 4 w brzmieniusenackim."
Profesor Winczorek potwierdzil, na zamowienie rzadu, z gory przyjete przez rzad zalozenie, ze RP nie moze uznawac podwojnego obywatelstwa, poniewaz "Rzeczpospolita Polska moze utracic wobec tego typu osb czastke swojej wladzy suwerennej". Tu jest pies pogrzebany - nie "wladzy panstwowej sprawowanej przez organa panstwowe z mandatu obywateli, we wspolnym interesie obywateli", tylko "suwerennej wladzy panstwa NAD obywatelami".
Panstwo to suweren, ktorego wlasnoscia sa obywatele. Panstwo panuje. Samoograniczenie panowania panstwa nad obywatelami nie miesci sie w glowie polskiej demokracji.
W tej sytuacji znajdujemy sie, jako emigranci, w powaznym i fundamentalnym konflikcie pojeciowym z Polska. To jest konflikt z zakresu podstawowych definicji teorii panstwa i prawa, nauczanych na pierwszym roku studiow uniwersyteckich. Bowiem kiedy my o amerykanskich konstytucjonalistach i panstwie jako dobrowolnym zwiazku wolnych obywateli, to oni o suwerenie, wladcy sprawujacym wladze nad obywatelami. Zakrawa to na konflikt Nowego Swiata ze Starym Swiatem.
Suwerenowi poddani winni sa, z definicji, szacunek i posluszenstwo. Jesli takich nie okazuja, to nalezy ich to tego przymusic. Strach, by niektorzy obywatele nie nabyli nadmiernych praw, ktore moglyby skrepowac swobode postepowania z poddanym wedlug uznania suwerena, bije z kazdego slowa profesorskiej opinii. Ograniczenie wladzy suwerena jest niedopuszczalne.
Klopot tylko w tym, ze w Polsce suweren moze postepowac z poddanym w zasadzie dowolnie, a to z powodu defektow trojpodzialu wladzy, powaznego spadku prawodawstwa z doby komunizmu, oraz dysfunkcjonalnosci sadownictwa.
Obywatel RP praktycznie nie jest w stanie skutecznie obronic sie przed naduzyciem wladzy przez panstwo, poniewaz tak prawo jak i system administracyjny RP stawiaja interes panstwa wysoko ponad interesem obywatela. Ale ten szczegol profesora Winczorka nie zajmuje. Profesorowi chodzi wylacznie o to, by obywatelom nie poprzewracalo sie w glowie od nadmiaru praw. Zwlaszcza zas, nie daj Panie Boze, takich praw, ktorych RP musialaby naprawde, faktycznie i praktycznie przestrzegac, ze wzgledow miedzynarodowych.
Przywolanie w opiniach prof. prof. Winczorka i Galickiego konstytucyjnej
zasady rwnosci obywateli polskich zakrawa na perwersje. Istnieja liczne
przyczyny obiektywne, dla ktorych panstwo polskie uznalo wielokrotnie
przedtem, ze obywatele polscy, de iure rowni, nie sa rowni de facto. Nie ma
powodu, aby w stosunkowo drobnej sprawie podwojnego obywatelstwa nie moglo
uznac tego jeszcze raz. Obywatele polscy zamieszkali stale za granica i
posiadajacy rowniez obywatelstwo innego panstwa nie podlegaja na przyklad, z
mocy ustaw RP, polskiemu obowiazkowi podatkowemu i obowiazkowi sluzby
wojskowej w Polsce. Wyrazna nierownosc, nieprawdaz? Nie sa to jednak zadne
nadzwyczajne przywileje z laski suwerena, tylko uznanie obiektywnych faktow.
Podatek dochodowy od osob fizycznych placi sie w kraju stalego zamieszkania,
a nie obywatelstwa, dlatego, ze taki jest powszechnie stosowany - we wlasnym
interesie kazdego normalnego panstwa - miedzynarodowy standard. Gdyby
standard byl inny, to nie tylko podatki bylyby praktycznie nie do
wyegzekwowania od wielu osob, ale rowniez nie sposob by bylo uniknac
przypadkow podwojnego opodatkowania dochodu osob fizycznych, a tym samym
zduszenia miedzynarodowego przeplywu sily roboczej (z nieodzownymi kazdemu
panstwu ekspertami, konsultantami, stypendystami i uczonymi wlacznie).
Obywatele polscy zamieszkali stale za granica i posiadajacy rowniez
obywatelstwo innego panstwa zwolnieni sa z obowiazku sluzby wojskowej w
silach zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej. Nie z powodu dobrego humoru
suwerena wszakze, ale z powodu jawnej absurdalnosci budzetowej
transportowania poborowych z Tasmanii do Orzysza, z Hawajow do Zegrza, i z
Rio de Janeiro do Legionowa i z powrotem, na koszt skarbu panstwa.
Prowadzenie i aktualizacja wszechswiatowego wojskowego systemu meldunkowego
i globalnej kartoteki poborowych bylyby rownie kosztowne i klopotliwe.
Praktyczna niemozliwoscia byloby upilnowanie jakiejkolwiek tajemnicy
wojskowej w armii majacej w swoich szeregach pelnoprawnych obywateli
kilkudziesieciu panstw obcych. Nie wiadomo tez, co nalezaloby uczynic z
poborowymi nie wladajacymi jezykiem polskim - ganiac ich biegiem po piachu,
az sie naucza? Wystapilaby natychmiast kwestia konfliktu polskiej praktyki
koszarowej z prawem krajow stalego zamieszkania poborowych, zwiazanych z tym
incydentow miedzynarodowych oraz fatalnej dla Polski publicity. Mowiac
potocznym jezykiem, wiecej byloby z tym wszystkim klopotu, niz to warte dla
obronnosci panstwa. Dlatego Rzeczpospolita zwalnia podwojnych obywateli od
powszechnego obowiazku obrony RP.
Pan profesor Galicki, ekspert Komisji Europejskiej, calkowicie pominal w
swojej opinii istniejace w licznych panstwach UE systemy prawne
bezproblemowo uznajace podwojne lub wielokrotne obywatelstwo (Wielka
Brytania, Francja, Hiszpania, Wlochy, Irlandia i inne). Panu profesorowi
wolno naturalnie przedkladac model prawny Niemiec lub Austrii ponad
brytyjski lub francuski. Wolno mu tez przedkladac rozwiazania represyjne nad
liberalne. Ze sprawami Zjednoczonej Europy ma to jednak niewiele wspolnego,
poniewaz szczegolowa regulacja prawna kwestii obywatelstwa znajduje sie poza
zakresem prawa Unii i jest domena suwerennych decyzji indywidualnych panstw
czlonkowskich. Pan profesor stal sie w ten sposob sprzymierzencem uporczywej
rzadowej dezinformacji rozpowszechnianej przez polskie konsulaty, jakoby
dyskryminacja Polonii byla w jakis sposob koniecznym warunkiem integracji
Polski z Europa Zachodnia.
Smiechu warte jest stwierdzenie obu panow profesorow, ze nie mozna zadna
miara dopuscic do nierownosci obywateli polskich polegajacej na tym, ze nie
wszyscy obywatele polscy sa rowniez obywatelami np. Stanow Zjednoczonych,
wiec nie wszyscy obywatele RP posiadaja prawa zagwarantowane przez
Konstytucje USA.
Taka nierownosc juz jest obiektywnie istniejacym faktem, niezaleznie od
cennych opinii profesorow Winczorka i Galickiego. Rownie dobrze mozemy
rozmawiac o ustawowym niedopuszczeniu do niepozadanych dla panstwa i
narazajacych na szwank jego budzet opadow sniegu.
Jesli ktos z panow poslow nie wierzy, prosze sprobowac praktycznie - prosze
na przyklad sprobowac pozbawic praw obywatela amerykanskiego pana profesora
Zbigniewa Brzezinskiego (podwojnego obywatela RP i Stanow Zjednoczonych,
kawalera Orderu Orla Bialego), wpuszczajac go do kraju, ale odmawiajac mu
wypuszczenia z Polski na podstawie paszportu USA. Zobacza panowie wowczas,
jak daleko rozciaga sie doktryna rownosci obywateli polskich wobec prawa RP.
Obywatelstwo Stanow Zjednoczonych przyznaje na szczescie rzad USA, nie RP,
zas jurysdykcja administracyjna RP nie rozciaga sie, na szczescie, na calosc
znanego nauce wszechswiata. Proby objecia ta jurysdykcja kilku milionow osob
urodzonych w Polsce a zamieszkalych stale za granica oraz kilkunastu
milionow ich potomkow sa tylez tragikomiczne, co skazane na niepowodzenie.
Poniewaz obywatelstwo RP nabywa sie miedzy innymi przez urodzenie z jednego
lub obojga rodzicow posiadajacych obywatelstwo polskie, zas zgodnie z ustawa
proces ten trwa ad infinitum, mozna dosc prosto obliczyc, za ile lat polowa
ludnosci swiata posiadac bedzie, technicznie rzecz biorac, obywatelstwo
polskie. Polowa ludnosci RP znajdzie wtedy zapewne zatrudnienie przy
wylapywaniu takich obywateli na lotniskach i czynieniu im tzw. "propozycji
nie do odrzucenia", a druga polowa bedzie prowadzic system meldunkowy,
ewidencje PESEL, wypisywac dowody osobiste i przyjmowac podania o paszporty
polskie. Wplywy budzetu panstwa beda sie wowczas skladac wylacznie z dochodu
z oplat paszportowych, i nastanie urzedniczy raj na ziemi.
Dopoki mysl panstwowa Polski kreci sie dookola pilnowania, przymuszania,
wymuszania posluszenstwa, oddawania i odbierania holdow i szykanowania
niepokornych, dopoty, Polonia musi spojrzec prawdzie w oczy: jestesmy
wygnancami niepozadanymi w kraju, nawet z wizyta. Niepokorni sa w
dzisiejszej Polsce niepozadani. Rzeczpospolita nie chce od nas slyszec nic z
wyjatkiem pochlebstw, pochwal i holdow. Krytyczne komentarze sa niepozadane,
jak w feudalnej Anglii; wszyscy przeciez wiedza, ze "the King cannot do
wrong".
No coz, niechze tak zostanie. Nie takich przezylismy. Nie takie wykwity
autorytaryzmu pamieta Polonia z lat PRL. Ale, panie ministrze Stachanczyk,
panie profesorze Winczorek, panie profesorze Galicki, panie ministrze
Sikorski, panie posle Czarnecki, panie poslanki i panowie poslowie, wykazcie
chocby minimum taktu. Nie przychodzcie do nas wiecej z sugestiami w rodzaju
"Visitez la Pologne", "Inwestuj w Polsce", "Lataj Lotem". Nikczemnosc takich
propozycji ze strony ludzi usilujacych napychac panstwowa kabze za pomoca
administracyjnego wpychania Polakom z zagranicy paszportow RP, a opornym
grozacych ruina dorobku calego zycia za granica poprzez zatrzymanie "do
wyjasnienia" w granicach RP, stala sie dzis oczywista. Zatrzymujcie, kogo
chcecie, na polskich lotniskach. Kogo zatrzymacie, jesli nikt nie przyleci?
Stary Wiarus
[EMAIL PROTECTED]"