Nie bój żaby, droga Luizo...
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=44&w=42009335&a=42041272
Szok, płacze, liczne uszczerbki na honorze narodowym i zgrzytanie zębów miłe uchu polskich
dentystów przewiduję, jak amerykański law enforcement w swoim niepowtarzalnym stylu, ręcznie,
drewnianą pałą albo kolbą od colta głęboko wbije Szan. Rodakom od doopy strony tą lekcję, co im po
polskiej stronie oceanu nijak wejść do głowy nie chce: - że "pobyt turystyczny do 60 dni z zakazem
podejmowania pracy" to znaczy pobyt turystyczny do 60 dni z zakazem podejmowania pracy, a nie
metafizyczna dematerializacja granicy między Stanami Zjednoczonymi a gminą Zambrów.
Wsród wiwatów niknie fakt prosty jak budowa cepa: że po upływie 60 dni od wjazdu bez wizy z
każdego bezwizowego potomka Kościuszki automatycznie będzie się robił illegal alien, kandydat do
pomarańczowej piżamy i bransoletek na rękach i nogach.
Umyka również Szan. Rodakom, że na lotniskach "góry złota za oceanem" (tak Chińczycy z prowincji
Fujian, słynnej jako źródło chinskich nielegałów w USA, nazywają Amerykę) sytuacja pozostanie bez
zmian - jak Pan Turysta Krajowy przybędzie do Ameryki bez pieniędzy, bez rezerwacji hotelowej, bez
pojęcia co chce zwiedzać, gdzie i kiedy, ani ile to kosztuje, ale za to z pasem narzędziowym,
kompletem referencji i notesikiem pełnym pożytecznych adresów firm kontraktorskich, to Pan Turysta
Krajowy poleci do domu bez wizy tak samo szybko, jak przedtem z wizą.
Pomimo poważnych prób, nigdy się nikomu nie udało przystępnie objaśnić pewnym grupom Szan.
Rodaków, że nie należy jechać do Londynu bez znajomości języka, bez pieniędzy, i bez szans na
cokolwiek, żeby potem srywać na klombie i spać na dworcu. No bo Szan. Rodacy i tak wiedzą lepiej, że
zasrane klomby to jest właśnie to, co Anglicy zawsze chcieli u siebie mieć, więc obecność srających to
jest błogosławieństwo Opatrzności i podarunek Pana Boga dla Londynu, a Anglicy tylko dlatego tego
błogosławieństwa nie doceniają, że są głupi.
Na podstawie precedensu londyńskiego ja się sceptycznie zapatruję na wykonalność objaśnienia Szan.
Rodakom co to właściwie jest za zwierzę, co im Amerykanie ewentualnie, być może, perhaps, maybe
zaoferują do pogłaskania - jak się Condy i House of Reps zgodzą, co może nastąpi, a może nie nastąpi.
Osobiście jestem za. Dwa lata próbnego wjazdu bezwizowego Szan. Rodaków wyleczą Amerykę z takich
prób na następne dwieście. Na szczęście, Australię od gminy Zambrów oddziela jeszcze jeden ocean i
czterokrotnie kosztowniejszy niż do Chicago bilet lotniczy, a wiz australijskich dla Polaków z kraju nie
wybieramy się znosić.
Re: Czyzby ruch bezwizowy do USA? - Polonia ☼ 2 ☼ - Forum dyskusyjne | Gazeta.pl
Chcia�em/am powiedzie� �e...
3 godziny temu
0 comments:
Prześlij komentarz
Komentować mogą jedynie użytkownicy z podwyższonym stopniem anonimowości. Anonimy niskiego stopnia nadal odbieram na priva, ale ich nie publikuję ze względu na hasbarę schetyniątek.
Można tu użyć niektórych znaczników HTML, takich jak <b>, <i>
"Przepis" na aktywny link w komentarzu (dla niezorientowanych):
<a href="tu wstawiamy hiperłącze w postaci http://poprawczak.blogspot.com/2013/04/anonimowe-komentowanie.html">tu wstawiamy tytuł linkowanego utworu lub frazę</a> → tutaj więcej szczegółów